Do czego prowadzi leczenie metodami niekonwencjonalnymi?

O dziwo, wcale nie moment, kiedy usłyszałam, że jestem zdrowa był najfajniejszy. Z perspektywy czasu najbardziej fascynująca okazała się droga, którą podążałam przez ostatnie trzy lata. W trakcie której – pokonałam chorobę, zwyciężyłam przeszłość i odkryłam prawdę o sobie.

Diagnoza

– Jest pani całkowicie zdrowa – powiedział doktor, wręczając mi w ostatnią środę badania okresowe.

–  Ale super! – Odpowiedziałam. A zaraz potem pomyślałam: no i co ja teraz będę robiła?

Trzy lata temu usłyszałam, że moje jajniki są ustrojone, jak choinka przed świętami – jeden guzek, dwie cysty i jedna endometrioza.

Na propozycję zrobienia z moich organów rozrodczych wycinanek, w pierwszym odruchu chciałam pokazać doktorowi gest Kozakiewicza, ale ostatecznie stanęło na tym, że zażądałam zmiany lekarza prowadzącego.

Chyba jednak lepiej było zrobić gest, bo facet mało nie dostał apopleksji na wiadomość, że podważam jego kompetencje. Faktycznie, nie wierzyłam mu ani trochę. Co to za lekarz bez ani jednej książki w gabinecie?

Poszłam do innego, takiego, który od progu nie krzyczał, że umrę jeśli nie dam się pokroić. Kulturalnie uzgodniliśmy sposób mojego leczenia w oparciu o metody niekonwencjonalne.

Potem były wzloty i upadki, ale jednak generalnie wzloty. Po roku oczyszczania pożegnałam się z guzkiem. Endometrioza i cysty – to już było małe piwo. Postanowiłam je wypić na spokojnie.

A teraz po trzech latach, kiedy i one zniknęły, a lekarz (taki z książkami) powiedział – jest Pani całkowicie zdrowa, poczułam radość i coś na kształt pustki.

Wiem, to głupie, powinnam skakać pod niebo i ogólnie szaleć ze szczęścia, kto wie może odwiedzić tamtego lekarza z apopleksją i cwanie się uśmiechając powiedzieć: no i co?

Ale jakoś mi się nie chce. Zresztą, wspomnienia już się zatarły, a mnie niczym samotnego zwycięzcę ogarnia nostalgia. Dlatego jeszcze przez chwilę, zanim na dobre rozgoszczę się w moim nowym życiu z napisem: ZDROWA JAK OSIEMNASTOLATKA, oddaję się refleksjom nad tym, co właściwie przez te trzy lata się wydarzyło.

dom

Czego nauczyłam się pokonując chorobę?

Tamta dziewczyna, która stała w gabinecie w Barcelonie i ta która dziś prowadzi zdrowy styl życia w Pirenejach, bardzo się od siebie różnią. Ta dzisiaj już wie, że:

  1. Ciało potrafi regenerować się samo, bez leków, w sposób naturalny, trzeba mu tylko stworzyć do tego odpowiednie warunki
  2. Droga do zdrowia prowadzi przez wyleczenie traum emocjonalnych i oczyszczenie organizmu
  3. Choroba nie jest wrogiem, ale sprzymierzeńcem, który pokazuje, co w życiu idzie nie tak
  4. W życiu trzeba mieć jaja, cojones lub jak jeszcze ludzie nazywają tę wewnętrzną siłę, która dodaje odwagi, by postawić się ludziom, nawet takim z tytułami
  5. Naturalnym stanem człowieka jest zdrowie
  6. Nie wystarczy wyciąć z ciała coś, co tam narosło. Trzeba się dowiedzieć – czemu wyrosło, rozwiązać wewnętrzne konflikty, usunąć przyczynę choroby, a wtedy samo zniknie
  7. Jesteśmy częścią natury, zaprzeczanie temu faktowi prowadzi do chorób
  8. Nie ma nic gorszego niż stres i nic piękniejszego niż spokój
  9. Jesteśmy istotami wielowymiarowymi, prócz ciała mamy jeszcze sferę mentalną, duchową i emocjonalną, żeby być zdrowym, trzeba je wszystkie zrównoważyć
  10. By prowadzić spokojne szczęśliwe życie, trzeba stać się spokojnym szczęśliwym człowiekiem
  11. Czas kryzysu jest czasem największego rozwoju
  12. Relacja ze sobą jest najważniejsza, wszystko inne to pochodne
  13. Ja sama wiem, co jest dla mnie najlepsze, nikt inny nie może tego orzec

Wracając do domu, kupiłam sobie piękny różowy kwiat. Taki, co to całym sobą krzyczy, że żyje. Chciałam w ten sposób uczcić sukces. Przez jeden dzień pocelebrować zwycięstwo. A potem już dłużej nie zwlekać. Ostatecznie przecież po to wyzdrowiałam, by cieszyć się pełnią życia.

Już czas. Start!

dom 1

Jeszcze chwileczkę 🙂

Włożyłam dużo pracy i serca w przygotowanie dla Ciebie tego posta. Teraz Ty możesz dorzucić swoją cegiełkę.

W jaki sposób?

  • Zostaw komentarz – Twoja opinia pomaga tworzyć to miejsce
  • Polub mój fanpage na FB, dzięki temu będziesz miał bezpośredni dostęp do konkursów, zdjęć i tekstów, których nie publikuję na blogu
  • Zapisz się do listy mailingowej, a wtedy w Twojej skrzynce pojawi się informacja o nowym poście
  • Podziel się postem ze znajomymi, oni też chcą czytać wartościowe teksty w internecie


Ten wpis ma charakter informacyjny i bazuje na doświadczeniu autorki. Nie pretenduje do rangi porady medycznej, jeśli chcesz leczyć się metodami naturalnymi, pamiętaj, że robisz to na własną odpowiedzialność. Autorka tekstu nie ponosi odpowiedzialności za niepożądane skutki takich działań.

7 myśli w temacie “Do czego prowadzi leczenie metodami niekonwencjonalnymi?

Add yours

  1. Czesc, mam dokladnie ten sam problem. Zaczelam juz na wlasna reke stosowac pewne ziola, suplementy, cwiczenia, metody uzdr.emocjonlanego, itp. Jestem ciekawa twojej kuracji. Mozesz sie podzielic szczegolami na priv?:-)

    Polubienie

    1. Hej Iza, metod naturalnych jest wiele – ja akurat korzystałam z metody Gersona, metody Alexandra Lowena i mnóstwa technik, które czułam, że są mi po drodze. Niektóre z nich opisałam już na blogu. Znalazłam też lekarza medycyny konwencjonalnej wykształconego w zakresie medycyny niekonwencjonalnej, który zrozumiał moje działania. Myślę, że przede wszystkim akcja zakończyła się sukcesem, bo ja mam w sobie niezłomną wiarę w moje działania. Myślę, że w trakcie leczenia ta wiara była decydującym składnikiem.

      Jeśli potrzebujesz jeszcze jakiś informacji, to zostaw namiary przez fan page’a na FB. Oczywiście mówimy tu o pomocy jedynie poprzez przekazanie mojego doświadczenia, bo nie mam tytułu lekarskiego, żeby stawiać diagnozy, czy doradzać jaka metoda leczenia będzie skuteczna w Twoim przypadku. Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

      Polubienie

  2. Dziękuję za artykuł. Takie wpisy pomagają uwierzyć, że idę w dobrym kierunku. Już polubiłam Twój FP na Fejsie. Będę zaglądać z przyjemnością.

    Polubienie

  3. Piękna historia 😁 Gratuluję. Uwielbiam słuchać i czytać o takich rzeczach. Za każdym razem budzi się we mnie ogromna wdzięczność, bo mi też medycyna niekonwencjonalna uratowała życie. Wielka szkoda, że tak dużo ludzi jej nie docenia.
    Całuję 😘

    Polubienie

    1. Myślę, że na tym terenie można zdziałać wiele dobrego – poprzez podwyższanie świadomości, propagowanie wiedzy, robieniu drobnych rzeczy, ot choćby informowanie znajomych, jak wyleczyć się z przeziębienia 😉 Pozdrawiam bardzo serdecznie!

      Polubienie

Dodaj komentarz

Strona internetowa WordPress.com.

Up ↑